czwartek, 29 sierpnia 2013

Letnia sukienka w kolorach jesieni.

Tytuł mówi wszystko... Mam nadziej, że jeszcze ją założę, że jeszcze będzie cieplutko. A jeśli nawet nie będzie, to mam żółty sweterek, który idealnie  pasuje do dołu sukienki. Model pewnie znany, bodajże z kwietniowej burdy. I nie obyło się bez problemów. Moim pierwotnym założeniem było, że wykorzystam górę sukienki, a na dół pójdzie zmarszczony prostokąt materiału... taaa... wyglądałam jakbym urwała się z niemieckiej wsi (nie obrażając niemieckiej wsi, Niemców i ich kultury), brakowało mi tylko kufla z piwem :).  Szybko zrezygnowałam z tych planów i skroiłam spódnicę taką jak proponuje burda. Kolejnym problemem był GORSET, taaa... Strasznie odstawał z przodu. Dobrze, że skroiłam środkową część przodu z dwóch części, to miałam jak ją zwęzić. Widocznie mam za mały biust :D. Koniec końców sukienka wyszła bombowa!
 Gorset jest ostębnowany nicią w kolorze pomarańczowym...


 Zbliżenie na odszycie. Oczywiście zrobiłam po swojemu, odszyłam cały gorset. Więcej pracy, ale estetyczniej. Materiał na podszewkę może jest zbyt gruby, ale nie miałam innego a ja musiałam sukienkę uszyć już, teraz, natychmiast...

Miętowa sukienka na wesele już skrojona. Zaraz zaczynam szycie.
 I jeszcze skroiłam krótki żakiecik dla córki i spodenki, wszystko ze sztruksu w drobny prążek. Okazało się, że nie mam nici w odpowiednim kolorze i szycie musi poczekać.

To do następnego uszycia Mariposa

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Leniwy poniedziałek.

Korzystając z chwili wolnego, postanowiłam przejrzeć moje stosy burd w poszukiwaniu wykroju na sukienkę. Oj, żeby to było takie proste... wybieram jeden model i już, a ja wybrałam z dziesięć... Dla mnie sukienka na wesele i poprawiny, jakaś sukienusia dla córki, może by jeszcze żakiet dla siebie i coś do okrycia dla latorośli... Znając życie skończy się na sukienkach, bo mi czasu braknie. Jutro wybieram się po materiały, więc koniecznie dzisiaj odbyć się musiało kopiowanie wykrojów.

Stos burd wybrany, przez cały dzień odbywało się wielkie kopiowanie wykrojów.

 Używam do tego celu białego pół pergaminu. I koniecznie musi mi towarzyszyć kawa : ).
Do przerysowywania form używam flamastrów (zabieram córce, swoich się jeszcze nie dorobiłam).
 Tak wygląda mój bardzo skromny kącik krawiecki. Zagospodarowałm kąt w jednym z naszych pokoi, by móc rozstawić tam maszyny do szycia. Jeśli chwilowo nie szyję, tak jak dziś, maszyny są schowane i nie tworzy się w pokoju niepotrzebny bałagan.
 A oto i maszyny. Stębnówka i owerlok. Służą mi już 10 lat. Dodatki krawieckie trzymam w pudełkach. W dwóch z nich akurat widać nici (to nie wszystkie jakie posiadam). Pudełka też są chowane do szafy na okres "bezrobocia".
 
 Gdy nie ma maszyn na stole mogę swobodnie kroić materiał, bez obaw o mój kręgosłup : ) Marzy mi się mała pracownia, ale to raczej niewykonalne... Pozostaje mi mój kącik, który i tak uwielbiam. Jak jestem sama w domu i wiem, że nic nie musze robić, to zamykam drzwi w pokoju, siadam do maszyny i szyję... Ale się rozmarzyłam...

Jak jutro zakupię materiały to wrzucę je na bloga razem z rysunkami sukienek, które wybrałam.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Bransoletkowo.

O szyciu będzie, ale póżniej. Na początek bransoletki. Makrama, splot podstawowy. W necie jest tego pełno. Pierwsze trzy bransoletki zrobiłam w tamtym tygodniu.
 A to efekt dzisiejszej pracy przy porannej kawie...


 I zaległe szycie. Bluzka na jedno ramię.
 Z braku materiału odszycie zrobiłam z innego materiału.
 Bluzka ma tunelik z gumką pod lewa pachą.
 A także ma tunelik z gumką na dole.
 Kolejna bluzka (moja szafa tego nie pomieści). Dekolt w tym modelu to mistrzostwo, przynajmniej według mnie idealnie się układa.

 Jeszcze do pokazania została mi dzianinowa bluzka w pasy. Ale to chyba w przyszłym tygodniu. Zrobię też zakupy "sznurkowe i koralikowe" bo wciągnęła mnie ta makrama. Idealna na długie jesienne wieczory... Ach, szkoda mi tego lata. Wykroiłam jeszcze sukienkę, chyba ostatnia letnią, gorsetowa góra będzie z jeansu a dół z lnianopodobnej tkaniny... Już przeglądam burdy w poszukiwaniu jesiennych kurtek i płaszczy... Ale zanim przejdę do płaszczy to musze uszyć kieckę na wesele. Jeszcze nie zdecydowałam się na żaden model. Póki co pozdrawiam Mariposa.

środa, 21 sierpnia 2013

Zaległości...

Oj tak, zaległości... Zdecydowanie więcej szyję niż bloguję... W ostatnim miesiącu uszyłam naprawdę sporo i chciałabym to teraz pokazać. Zaczniemy od spodenek dla mojej córki. Trzymajcie się bo jest tego ... Wszystkie spodenki to jedna forma, wykrój pochodzi z burdy 05/2010. Rozmiar 134, ale musiałam oczywiście powiększyć rozmiar 128. W niektórych spodenkach zrezygnowałam z doszywanego paska. Po prostu przedłużyłam o 7 cm. przód i tył, zrobiłam tunel i wciągnęłam gumkę. A oto moja kolekcja:
Spodenki bez mankietów...
 Spodenki z mankietami...
 Spojrzenie na jedną sztukę...
 Spojrzenie na całość... Robi wrażenie, co?
 Czas na tuniki. Jedna jest obecnie w praniu, dodam ją przy najbliższej okazji. Dzianinowa to model 137 z grudniowej burdy roku 2011. Rozmiar 134, musiałam bluzkę sama powiększyć, bo rozmiarówka kończyła się na rozmiarze 128.
 Dwie kolejne tuniki to modele 149 i 152 z listopadowej burdy roku 2012. Bardzo proste modele, pewnie wykorzystam je jeszcze, tym bardziej, że sięgają aż do rozmiaru 152.

W następnym poście pokażę moje zaległe bluzki... i coś jeszcze. Bawię się ostatnio w zaplatanie bransoletek z makramy.

środa, 14 sierpnia 2013

Spódnica...

Dawno mnie tu nie było... I nie dlatego, że nic nie uszyłam, przeciwnie, szyłam bardzo dużo. Jakoś weny mi brakowało by to wszystko sfotografować. Hurtowo szyłam spodenki i tuniki dla córki. Dla siebie też uszyłam bluzkę, skroiłam spódnicę. Kupiłam sobie igłę do szycia dzianin i uszyję skrojoną już dawno temu dzianinową tunikę. A dziś spódnica. Model 116 burda 01/2010.


 A tutaj z bluzką uszytą niedawno...
 


 Przedsmak tego, co niedługo zobaczycie